18 czerwca 2018
Do DPS trafiłam na szkolenie z pierwszej pomocy. W wolontariacie działam niedługo, bo od września 2017 roku; wcześniej opiekowałam się babcią.
Początki w DPS były dla mnie ciężkie, ponieważ przyszłam tu po śmierci babci. Podczas odmawiania różańca z seniorami przypominałam ją sobie i pomimo cudownego przyjęcia w DPS zastanawiałam się, czy to na pewno jest miejsce dla mnie i czy sobie z tym poradzę. Teraz nie mam żadnych wątpliwości. Łączę wolontariat z pracą i wychowywaniem dzieci i to właśnie dzięki tutejszemu wolontariatowi zrozumiałam, że jeśli bardzo się czegoś chce, to można tak zmienić życie, żeby znaleźć na to czas.
Myślę, że tutejsi mieszkańcy doceniają mnie bardziej, niż na to zasługuję, bo nie robię tu nic szczególnego, a odczuwam z ich strony ogromną wdzięczność. To miłe, bo nie odbywa się to na zasadzie: „O, przychodzi wolontariuszka i musi mi pomóc”. Tu nic nie trzeba, tu wszystko dzieje się naturalnie.
Mój wolontariat z seniorami polega na tym, że robię to, na co mają ochotę. Z niektórymi układam puzzle, gram w gry planszowe, jeszcze innych zabieram np. na rynek do Sopotu, czy na festyn.
Uważam, że do wolontariatu w DPS nie trzeba zbytnio zachęcać. Z pewnością powinni przychodzić tu ludzie, którzy lubią starsze osoby, mają do nich serce i potrafią je zrozumieć.