4 października 2019
Dwa lata temu, kiedy trafiła do Domu Pomocy Społecznej nie była w stanie samodzielnie siedzieć i wykonać podstawowych czynności. Teraz pani Jola „idzie na swoje”, a właściwie wraca do mieszkania specjalnie przystosowanego do jej potrzeb. W przygotowaniu sopocianki do powrotu po traumatycznych wydarzeniach pomogli pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Sopocie.
Jolanta Bartkowiak do sopockiego DPS trafiła 31 lipca 2017 roku. Dwa lata wcześniej, podczas prac porządkowych dla miasta, podczas wichury drzewo przywaliło ją i jej córkę. Córka pani Jolanty zmarła, pani Jola została niepełnosprawna. Po pobycie w Caritasie i ZOL, zamieszkała w sopockim Domu Pomocy Społecznej.
Cieszyłam się, kiedy tu przyjechałam, po prostu odetchnęłam – wspomina Jolanta Bartkowiak. – W poprzednim miejscu mieszkałam w czteroosobowej sali, tu czekał na mnie piękny ogród i przestronne korytarze. Tu także rozpoczął się proces mojego powrotu do zdrowia, mój wyjazd na operację do Zakopanego i rehabilitacja. Dosłownie złapałam oddech, poczułam że jest jeszcze dla mnie szansa, że coś może się zmienić. Nie liczyłam, że będę mogła chodzić, ale pomyślałam, że będę mogła usiąść, coś podnieść, że coś ze mnie jeszcze będzie.
Kiedy pani Jola do nas trafiła, nie była w stanie samodzielnie siedzieć – opowiada Marta Sielawa, fizjoterapeutka w Domu Pomocy Społecznej w Sopocie. – Zaczęłyśmy więc intensywną rehabilitację. W ćwiczeniach chodziło głównie o poprawę w zakresie samoobsługi. Na początku pani Jola gimnastykowała się w łóżku wzmacniając przede wszystkim kończyny górne. Dzięki temu pani Bartkowiak samodzielnie siedzi i jest w stanie wykonywać przy sobie większość czynności. Ćwiczyłyśmy kończyny dolne w celu wyeliminowania przykurczy, wzmacniałyśmy mięśnie brzucha i kręgosłupa, aby kobieta mogla stabilnie siedzieć. Uczyłyśmy się przesiadać z lóżka na fotel czy na wózek i odwrotnie. Rehabilitacja złagodziła też proces leczenia; pani Jola nie musiała brać wielu środków przeciwbólowych. Sporo dały codzienne rozmowy. Mam nadzieję, że dzięki nam pani Jola zdobyła dużo pewności siebie; w końcu postanowiła wrócić do własnego domu.
W sopockim DPS Jolanta Bartkowiak dostała także wsparcie socjalne. Specjalnie dla niej stworzono indywidualny program usamodzielnienia.
Zawarliśmy w nim m.in. samoobsługę w zakresie przygotowywania posiłków, samodzielne poruszanie się komunikacją miejską, czy naukę i trening obslugi elektrycznego wozka inwalidzkiego – wylicza Magdalena Poraj, pracownik socjalny sopockiego DPS. – Pani Jola uczyła sie samodzielnie robić pranie, pomogliśmy jej także założyć konto e-mail, pokazaliśmy jak internetowo dokonywać przelewów, założyliśmy konto w banku.
Wdrażanie programu trwało trzy miesiące.
Sporo rozmawialiśmy – wspomina Poraj. – Pani Jola musiała zdać sobie sprawę z tego, co ją czeka w codziennym funkcjonowaniu. Przedstawiliśmy jej plan ekonomiczny, czyli koszty życia, ile potrzebuje na leki, ile na środki higieniczne. Uświadamialiśmy, że czasem będzie musiała zmierzyć się z samotnością; wraca do mieszkania w którym żyła z córką, mieszkania pełnego wspomnień. Z naszej strony zawsze może jednak liczyć na wsparcie w pełnym zakresie. Będziemy utrzymywać z panią Jolą kontakty, zawsze jest tu mile widziana.
Przez 10 dni sierpnia pani Jola próbnie przystosowywała się do samodzielnego mieszkanie. Teraz jednak nadszedł czas na stały powrót do niezależności.
Cieszę się, że wracam do domu – mówi pani Jola. – Wiem, że będę miała problemy, ale trudno. Podczas dziesięciu próbnych dni też nie było lekko. Wróciłam do wspomnień, obejrzałam albumy ze zdjęciami męża, córki, syna. Brat schował je do najniższych szuflad, ale pierwsze co zrobiłam, to po nie sięgnęłam. Wiem, że będę tęsknić, że nieraz zapłaczę, ale już na mnie pora. Czasem budzę się w nocy i myślę. Trochę obaw jest. Wspomnienia wracają. O rany, no! Jakoś to będzie!